Pszczynę odwiedziłam w tym roku przy okazji majówki, dopiero drugi raz w życiu, jednak już te kilka chwil wystarczyło, by się zakochać! Wcześniej zaglądałam tam zimą, jednak chłód sprawił, że z Lubym ograniczyliśmy się jedynie do zwiedzania Muzeum Zamkowego. Tak więc po wizycie stwierdziliśmy, że jeszcze kiedyś koniecznie musimy wpaść i zobaczyć całą resztę w jakichś bardziej sprzyjających okolicznościach.
PIERWSZY EFEKT WOW
Okazało się, że Pszczyna może się pochwalić naprawdę fajnymi atrakcjami dla turystów – aż żałuję, że tak późno tam wpadłam! Na mnie największe wrażenie wywarła Pokazowa Zagroda Żubrów, gdzie można na żywo zobaczyć te ogromne zwierzęta.
POKAZOWA ZAGRODA ŻUBRÓW
Warto przy tym wspomnieć, że nie jest to typowe zoo, gdzie na każdym kroku widać, że zwierzęta cierpią. Tam już po wejściu na teren zagrody można dostrzec ptaki chodzące wolno – na niektóre trzeba uważać, żeby nie podziobały! Do tego w pozostałych zagrodach są też inne zwierzęta, które (według mnie) miały całkiem sporo miejsca na bieganie.
Podobnie było z żubrami. Ich „zagroda” okazała się być wielkim terytorium podzielonym na dwie części. Te części różnią się zadrzewieniem – pierwsza ma nieco mniej drzew, natomiast druga jest już dużo bardziej zalesiona.
Nad pierwszą częścią terytorium zbudowano długi taras widokowy z lunetą – często bez tego narzędzia nawet ich nie widać, więc myślę, że mają sporo prywatności. Tak naprawdę, żubry z bliska można zobaczyć dopiero w porze karmienia o określonych godzinach, więc jest to mały ułamek czasu spędzanego z ludźmi.
PARK ZAMKOWY
Do żubrów prowadzi Park Zamkowy – aż żałuję, że nie wzięłam sobie tam wtedy jakiejś książki, bo fajnie byłoby się w tym otoczeniu rozłożyć na ławce i trochę poczytać. Wszędzie jest zielono, a gdy zakwitną kwiaty – też kolorowo. Spacerując, można trafić na drzewo puste w środku, tak, że można się schować w jego wnętrzu. Pamiętam, że mnóstwo dzieci się tam pakowało, ale i ja nie mogłam odmówić sobie tej przyjemności. Poza tym w Zabytkowym Parku Pszczyńskim, by dostać się na małą wyspę, należy przejść po drewnianym, łukowatym mostku, który dla mnie zdecydowanie wyglądał jak w bajce. W ogóle drewniane mostki zdecydowanie coś w sobie mają! Oczywiście będąc w Parku Zamkowym warto też zajrzeć do Muzeum Zamkowego w Pałacu, o którym pisałam na początku!
RYNEK W PSZCZYNIE
Nie mogłabym też nie wspomnieć o ślicznym rynku. Sama nie mam w moim mieście takiego prawdziwego, więc pewnie dlatego tak na nie zwracam uwagę. Tym, co mnie najbardziej ujęło, były posadzone wzdłuż drzewka, dzięki czemu rynek jeszcze bardziej zachwyca. Poza tym, na jednej z uliczek prowadzących na rynek, trafiliśmy z Lubym na śliczną restaurację „Punkt G” z pysznym jedzeniem, więc to jeszcze bardziej utrwaliło nasze miłe skojarzenia z Pszczyną. Oczywiście nie mogę się wypowiadać o wszystkich daniach, ale nasza carbonara oraz risotto, to było niebo w gębie.
CO FAJNEGO W PSZCZYNIE? KRÓTKA RELACJA Z JEDODNIOWEJ WYCIECZKI
Dobrze wiem, że w Pszczynie jest jeszcze dużo, dużo więcej do zobaczenia, zwiedzenia i posmakowania, a ja tego wszystkiego zaledwie liznęłam. Jednak myślę, że jak na jeden dzień to i tak był fajny program zwiedzania prawie na spontanie (jedynie wizyta w żubrów był zaplanowana). Dlatego jestem z tej wycieczki jednodniowej na Śląsku bardzo zadowolona. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś tam wrócę i poodkrywam jakieś fajne kawiarnie, restauracje . Zwłaszcza ucieszyłabym się ze znalezienia kolejnych romantycznych miejsc na randkę z Lubym, a tymczasem znikam, bo On tutaj czeka z robieniem kolacji aż skończę pisać i jeszcze mnie z tego głodu zje!
Ooo, miło się czyta o Pszczynie u kogoś 🙂 Jeśli podobały się Wam żubry, polecam jeszcze bardziej „dziką” zagrodę, która znajduje się rzut beretem – w Jankowicach. Jest bardziej kameralna i naturalna.
Jeśli będziecie mieli ochotę na pizzę, pyszna jest na pszczyńskim rynku w Boungiorno. No i rowerkami nad zaporę, koniecznie 🙂
O! Nie słyszałam o tym miejscu w Jankowicach, muszę sobie o niej poczytać i się kiedyś wybrać 🙂
To w takim razie jak będę następnym razem, to koniecznie muszę się wybrać do Buongiorno, a potem nad zaporę. Dziękuję za polecajki! 🙂