Ostatnio wybrałam się do Krakowa na małą, jednodniową wycieczkę. W planie miałam głównie odwiedzenie wystawy Titanica, a co potem, to już miało wyjść w praniu, na spontanie. Bardzo się z tego cieszę, bo w przeciwnym razie zupełnie zapomniałabym zajrzeć do kawiarni Dziórawy Kocioł i przegapiłabym pyszne kremowe piwo! A było to tak…
JAK TRAFILIŚMY DO KAWIARNI DZIÓRAWY KOCIOŁ?
Po zwiedzeniu Wystawy Titanica oraz obejrzeniu fantastycznych budowli z LEGO w History Landzie, poszliśmy na obiad do gruzińskiej restauracji. Swoją droga bardzo ją polecam – nie dość, że mają świetne jedzenie, to jeszcze klimat w środku jakoś tak sprawia, że jeszcze bardziej chciałabym podróżować i zajrzeć też do Gruzji, by spróbować tych specjałów w kraju ich powstania. I tak pomiędzy moim chaczapuri, a chinkali Lubego, przypomniałam sobie, że przecież w Krakowie jest kawiarnia w stylu Harry’ego Pottera – Dziórawy Kocioł! I nie, to nie jest błąd ortograficzny, bo kawiarnia naprawdę nazywa się „Dziórawy Kocioł”, a nie „Dziurawy Kocioł jak byłoby zgodnie z zasadami poprawnej polszczyzny 🙂
DZIÓRAWY KOCIOŁ W KRAKOWIE – KAWIARNIA W KLIMACIE HARRY’EGO POTTERA
Wcześniej już o niej słyszałam to i owo, ale jakoś nigdy nie udało mi się tam zajrzeć, więc stwierdziliśmy „czemu nie?” i ruszyliśmy z Lubym ulicą Grodzką w poszukiwaniu „Dziórawego Kotła”. W końcu, skoro kiedyś tak bardzo uwielbiałam Harry’ego Pottera, to żal byłoby to (po raz kolejny) przegapić!
Już po chwili schodziłam do piwnicy, w której schowano kawiarnię, rozglądając się z ciekawością tu i ówdzie. W środku są dwie sale, ja trafiłam akurat do pierwszej. Zajęłam stolik pod portretem Lupina i czym prędzej otworzyłam menu w poszukiwaniu sławnego kremowego piwa.
KAWIARNIA DZIÓRAWY KOCIOŁ – PIERWSZE WRAŻENIA
Czekając na zamówienie i szukałam znajomych elementów ze Świata Harry’ego Pottera. U góry dostrzegłam flagi domów. Okazało się, że usiadłam gdzieś pomiędzy Gryffindorem i Hufflepuffem – coś czuję, że całkiem dobrze trafiłam, bo Tiara Przydziału pewnie wahałaby się właśnie pomiędzy tymi dwoma domami. W rogu straszył dementor, skłaniając do zastanowienia jaką postać przybrałby mój patronus. Z naprzeciwka łypał na mnie porter Severusa Snape (Always!), a tuż po jego lewej – Zgredka. W tle grała klimatyczna muzyczka, a nawet w toalecie, pewna kartka wskazała, którędy można się dostać do Ministerstwa Magii!
KREMOWE PIWO I DESER ZŁOTY ZNICZ
Tymczasem, już po chwili na stoliku pojawiło się kremowe piwo, o którym mogę powiedzieć jedynie, że było tak pyszne, że wahałam się nad zamówieniem drugiego. Niestety, obawiam się, że tego nie pomieściłby już nawet mój żołądek deserowy, więc cóż – kolejne kremowe piwo musi poczekać. Zamówiłam jeszcze deser złoty znicz i choć kremowe piwo bardziej przypadło mi do gustu, to uważam, że i tak warto było spróbować. Jeśli chodzi o ceny w Dziórawym Kotle, to moim zdaniem nie było źle, biorąc pod uwagę, że kawiarnia jest centrum Krakowa – za kremowe piwo zapłaciłam coś około 12 zł, natomiast ze deser złoty znicz – 14 zł.
KAWIARNIA DZIÓRAWY KOCIOŁ – CZY WARTO?
Uważam, że ta kawiarnia to fajne miejsce dla miłośników Harry’ego Pottera, którzy choć na chwile chcą się poczuć jak czarodzieje i czarownice, sącząc – jak Harry, Ron i Hermiona – kremowe piwo. Ta atmosfera na pewno sprzyja tez przywoływaniu fajnych chwil z książek, jak np. wspomniane już wyżej „After all this time? Always” Snape’a oraz „Zgredek jest wolnym skrzatem!”.
KAWIARNIA DZIÓRAWY KOCIOŁ – OPINIA
Tak więc co sądzę o „Dziórawym Kotle” ? Miejsce niewątpliwie ma duży potencjał, bo sam pomysł na kawiarnię jest świetny i przyciąga dużo osób, ale do pełnego ideału jeszcze sporo brakuje. Myślę, że dałoby się jeszcze lepiej oddać ten klimat z książką i bardziej dopracować portery bohaterów. Wykorzystać różdżki, dodać losowanie stolika u Tiary Przydziału przy rozdzielaniu stolików. Zadbać o więcej potterowych smaczków, niedostrzegalnych na pierwszy rzut oka. Wydaje mi się, że ciekawe byłoby też dodawanie karteczki z cytatem z Pottera do zamówienia albo używanie zastawy stołowej na której z boku byłoby wygrawerowane jakieś zaklęcie, a to tylko pomysły, które przyszły mi do głowy w tej chwili. Krótko mówiąc – jest w miarę dobrze, ale mogłoby być dużo lepiej.
Kremowe piwo? O kurczę! I pomyśleć, że za moich „studenckich” czasów hitem było piwo z sokiem imbirowym 😀 kremowe bym spróbowała 🙂
Kremowe piwo? O kurczę! I pomyśleć, że za moich „studenckich” czasów hitem było piwo z sokiem imbirowym 😀 kremowe bym spróbowała 🙂
Dokładnie tak! A piwa z sokiem imbirowym to jeszcze nie próbowałam, ale ja mało imprezową studentką jestem.
W takim razie zapraszam do Krakowa 🙂
Dokładnie tak! A piwa z sokiem imbirowym to jeszcze nie próbowałam, ale ja mało imprezową studentką jestem.
W takim razie zapraszam do Krakowa 🙂
Też mi się wydaje, że można by to dopracować – z mojej wizyty w zeszłym roku zapamiętałam też, że na dole było koszmarnie duszno. Zimą może i jest przytulnie, ale w ciepłe dni można poczuć się słabo, szczególnie w sali z kominkiem.
Hmm, to nie wiem, bo ja nie zapamiętałam, żeby tam było jakoś szczególnie duszno, a byłam w bardzo upalny dzień – może już to naprawili albo w innych salach siedziałyśmy 🙂
Muszę tam zajrzeć jeszcze zimą dla porównania w takim razie 🙂
Nie miałam pojęcia o tym miejscu, ale jako wielka fanka Harrego wybiorę się przy wizycie w Krakowie, choć chyba musze obniżyć swoje oczekiwania. 🙂
Myślę, że warto zajrzeć 😉