Wiele znanych mi osób na samo słowo „ historia ” chce wiać gdzie pieprz rośnie. Uważają, że to nuda, kompletnie nieprzydatna w życiu.
Dlaczego tak myślą? Bo szkoła pokazała im że ten przedmiot to jedynie wkuwanie miliona bezsensownych dat, które i tak zaraz wylecą z pamięci. Bo, bądźmy szczerzy, czy ktokolwiek z nas pamięta kiedy Anglicy założyli Kompanię Wschodnioindyjską? Albo kiedy stracono Marię Stuart? Większość dorosłych ludzi nawet nie pamięta kim ona była, a co dopiero kiedy umarła.
Tak samo jest z większością innych dat, osób, wydarzeń. Nauczyciele gonią z programem przepełnionym nieważnymi szczegółami, a my wrzucamy je do pamięci bez zastanowienia, po co się tego właściwie uczymy? Czy nie ważniejsze jest zauważenie pewnego ciągu przyczynowo-skutkowego od nauczenia się na pamięć dziennej daty powstania wielkopolskiego czy układu monachijskiego?
HISTORIA MOŻE BYĆ FAJNA
Ja osobiście polubiłam historię w podstawówce, przez co nie podchodzę do niej jak do znienawidzonego odkurzania ( czy ktokolwiek to lubi?). Zawdzięczam to świetnym nauczycielom, zarówno tym podstawówkowym jak i licealnym, którzy zawsze potrafili opowiadać „ z jajem”. No bo kto na lekcji historii przedstawia hołd lenny albo ogląda kabaret o sytuacji Ślązaków podczas II wojny światowej, czy też filmiki o Marii Skłodowskiej-Curie na youtubie?
Dla mnie historia jest super, o ile przedstawi się ją w ciekawy sposób. Wystarczy tylko zmienić swoje nastawienie i spróbować odkryć jej magię.
A Wy? Co myślicie o historii?