Dosłownie chwilę temu skończyłam czytać książkę „Cudowny chłopak i ja. Trzy cudowne historie„. Gdy obróciłam ostatnią stronę, czy też raczej ją przeklikałam, wiedziałam, że koniecznie muszę o niej napisać! Już jakiś czas temu zachwyciłam się filmem „Cudowny chłopak”, potem książką na podstawie której powstał film, a teraz przyszedł czas na zachwycenie się kolejną powieścią z tej serii. A jest się czym zachwycać!
O CZYM JEST „CUDOWNY CHŁOPAK I JA. TRZY CUDOWNE HISTORIE”?
Jak mówi już sam tytuł – książka składa się z trzech opowiadań, których narratorami są bliscy Augusta Pullmana, czyli głównego bohatera książki „Cud chłopak”. Jeśli nie pamiętacie dokładnie kim on jest – zachęcam do zajrzenia do wpisu „Cudowny chłopak – film, który prowokuje do dyskusji”, by sobie wszystko przypomnieć.
Czytając, możemy dowiedzieć się jak wyglądał ten rok z perspektywy głównego prześladowcy Auggiego – Juliana oraz klasowej prymuski – Charlotte. Do tego poznajemy bliżej Chrisa, najlepszego przyjaciela Auggiego z dzieciństwa. I choć te historie nie są tak poruszające, jak cała książka z perspektywy rodziny Pullman, to jednak rzucają dużo, dużo więcej światła na tę historię.
DZIECI SĄ WIZYTÓWKĄ RODZICÓW
Dla mnie najciekawsze okazało się opowiadanie, w którym lepiej poznajemy prześladowcę (Juliana) i jego wersję wydarzeń. Dowiadujemy się, jakie są motywy jego okropnego zachowania wobec Auggiego, a więc nazywania go „dziwolągiem”, wymyślenia gry w trąd (kto dotknie Auggiego ten się nim zaraża), a także pisania do niego obraźliwych karteczek. Mocne, prawda? Chyba właśnie dlatego ta część mnie tak bardzo wciągnęła – w końcu żadne słowa i zachowania nie pojawiają się bez powodu, więc ciekawiło mnie co takiego działo się w życiu Juliana, że posunął się do tych czynów. Jednocześnie przypomniałam sobie stare, dobre powiedzonko „dzieci są wizytówką swoich rodziców” i jeszcze bardziej utwierdziłam się w przekonaniu, że jest w pełni prawdziwe.
Bo łatwo jest widzieć złe, nietolerancyjne zachowania dziecka, nie myśląc nawet o tym, że to odzwierciedlenie tego, co słyszy i widzi w domu. Tak samo jak tolerancyjne i pełne akceptacji dzieci często również wywodzą się z równie tolerancyjnych i pełnych akceptacji domów. Poza tym, czytając opowieść Juliana wzruszyła mnie tak bardzo, że prawie się popłakałam, a to nie zdarza się często.
DZIECIĘCE PROBLEMY TO NIE PROBLEMY?
„Trzy cudowne historie” przypomniały mi też czasy mojego dzieciństwa – podstawówkowych dramatów i dylematów. I ilekroć ktoś twierdzi, że „te problemy to nie problemy” oburzam się w duchu. Zwłaszcza, gdy chodzi o problemy z relacjach międzyludzkich, bo tutaj nawet śmiem twierdzić, że te dziecięce są dużo gorsze od dorosłych. W końcu , gdy jesteś dorosły, to raczej masz już do siebie dystans i wypracowałeś sobie optymalną strategię obronną. Tak więc, kiedy ktoś powie Ci „jesteś głupi” to nie jest to dla Ciebie koniec świata. Dla dziecka często tak.
O STRACHU SŁÓW KILKA
Poza tym, „Trzy cudowne historie” po raz kolejny uświadomiły mi prawdę starą jak świat i wszystkim znaną, mianowicie – strach jest najgorszym doradcą. To strach, nawet nieuświadomiony, powoduje przemoc. To przez strach, ludzie często nie realizują swoich marzeń – bo co, jeśli nie poradzę sobie podczas samotnej podróży autostopem czy samolotem? „Co będzie, jeśli nie poradzę sobie w nowej pracy? Co jeśli nie zdam prawka? Co jeśli już nigdy nikomu się nie spodobam? To lepiej zostać w tym związku, przynajmniej jest do kogo wracać…” – myślą. Do tego dochodzą też obawy przed tym co ludzie powiedzą – na nową fryzurę, odezwanie się na ćwiczeniach na studiach, czy też inne życiowe decyzje. Dlatego właśnie „Cudowny chłopak i ja. Trzy cudowne historie” po raz kolejny przypomniały mi, jak ważna jest walka z własnymi lękami oraz słabościami. I choć zawsze są jakieś strachy i straszki, to trzeba walczyć, by nie być przez nie zjedzonym na deser. Nie warto.
„CUDOWNY CHŁOPAK I JA. TRZY CUDOWNE HISTORIE” – PODSUMOWANIE
Książka „Cudowny chłopak i ja. Trzy cudowne historie” zdecydowanie spełniła moje oczekiwania. Potrzebowałam czegoś lekkiego na wieczór, a zarazem poruszającego i wybór tych „cudownych historii” to był strzał w dziesiątkę. Czytało się szybko, wciągało do głębi i tak naprawdę jedyne czego mogę chcieć więcej, to… więcej historii! Zabrakło mi zwłaszcza opowiadania z punktu widzenia rodziców Auggiego, a także poszerzenia tego, co w „Cudownym chłopaku” opowiedziały Via i Summer. Jednak nie można mieć wszystkiego, a i tak jestem całkiem usatysfakcjonowana. Tak więc powiem tylko, że jeśli szukasz fajnej książki na wieczór, utrzymanej w młodzieżowym klimacie – nie zawiedziesz się.
PS. Na zdjęciach zamiast książki „Cudowny chłopak i ja. Trzy cudowne historie” jest pierwsza część. Niestety tylko tę mam w wersji papierowej 🙂
Wpis zawiera link afiliacyjny – oznaczony na zielono.
Wow! Ostatnio oglądałam w Niemczech film „Wunder”, ale nawet nie wiedziałam, że w Polsce jest on pod tytułem „Cudowny chłopak”! Cieszę się, że trafiłam na Twój wpis właśnie teraz.
Książki nie zdążyłam jeszcze przeczytać, ale po tej renenzji chyba zamówię sobie jedną i drugą!
Cóż, na filmie się popłakałam- w pewnych momentach temat był dla mnie po prostu trudny, ale z drugiej strony takie kwestie też trzeba poruszać. Ciekawa jestem tych różnych perspektyw na całą sytuację!
Ja też się z tego bardzo cieszę! Tak, tak go przetłumaczyli, moim zdaniem całkiem fajnie 🙂
Polecam – jeżeli film Ci się spodobał, to na książce też zdecydowanie się nie zawiedziesz. Warto! 🙂