O czym myśli ginekolog podczas wizyt swoich pacjentek, odbierania porodów i ogółem – pracy w szpitalu? Dlaczego historia polskiego pisarza o samotności do mnie nie trafiła? I czemu opowieść, w której wraca się do średniowiecza, okazała się idealną książką – odmóżdżaczem? Właśnie o tym będzie w dzisiejszym poście z serii „3 książki, które ostatnio przeczytałam”! Tymczasem wrzucam to i już lecę opisywać kolejne. W końcu od ostatniego odcinka minęło już sporo czasu, a mój stosik przeczytanych też znacząco urósł, podobnie jak zaległości w jego opisywaniu. Czas coś z tym zrobić. Enjoy!
NIKT NIE IDZIE, CZARNY HUMOR GINEKOLOGA I POWRÓT DO ŚREDNIOWIECZA – 3 KSIĄŻKI, KTÓRE OSTATNIO PRZECZYTAŁAM #7
1. „BĘDZIE BOLAŁO” – A.KAY
„Będzie bolało” to chyba najśmieszniejsza książka, którą ostatnio przeczytałam. I choć w kontekście książki o brytyjskiej służbie zdrowia i tamtejszych ginekologach, brzmi to trochę dziwnie, to jednak nie mogłam o tym nie wspomnieć. Wszystko dlatego, że Adam Kay – były brytyjski lekarz-ginekolog, opowiada o swoich wydarzeniach w gabinecie ginekologicznym i życiu prywatnym w taki sposób, że czasem wręcz nie da się nie parsknąć śmiechem, zwłaszcza, gdy lubi się czarny humor. No i podczas czytania nie mogłam się też powstrzymać przed przeczytaniem współlokatorce oraz chłopakowi co śmieszniejszych fragmentów.
Poza tym „Będzie bolało” jest genialnie napisane, przez co czyta się lekko i przyjemnie, a w porównaniu do innych książek o lekarzach, dużo humoru jest tutaj miłą odmianą. Co więcej, z każdą kolejną stroną wciągasz się coraz bardziej i razem z były lekarzem przeżywasz wszystkie sukcesy i porażki. Dlatego właśnie, gdy dochodzisz do ostatniej kartki, to tak bardzo przeżywasz zakończenie. Zakończenie, które jest tak mocne, że zapada Ci w pamięć na długi, długi czas. I cóż mogę powiedzieć więcej? Chyba tylko mocno zachęcić do przeczytania i polecić wszystkim z całego serduszka!
2. „NIKT NIE IDZIE” – J. MAŁECKI
Mam z „Nikt nie idzie” spory problem i wiele mieszanych uczuć. Bo z jednej strony faktycznie jest to dobra, mocna książka i nie dziwię się, że zbiera dobre opinie od krytyków. Jednak z drugiej strony, „Nikt nie idzie” na początku zupełnie nie porwało mnie, jak się tego spodziewałam. Mocniej zainteresowała mnie dopiero w połowie. Bohaterowie są ciekawie wykreowani, ich historia też i po tym, jak już się wkręciłam, to spodziewałam się zakończenia – petardy. Niestety, raczej mnie ono rozczarowało. Jednak, gwoli uczciwości, muszę też przyznać, że „Nikt nie idzie” daje też mocno do myślenia, skłaniając nad zastanowieniem się nad swoimi wyborami i tym, do czego mogą doprowadzić. No i duży plus za poruszenie tematyki niepełnosprawności!
3. „ZWIADOWCY: POJEDYNEK W ARALUENIE” – J. FLANAGAN
Już ostatnio pisałam, że kolejne książki z serii „Zwiadowcy” nie są niestety takie fajne, jak ich pierwsze części. Jednak mam do nich ogromny sentyment, a że niewiele mnie to kosztowało (abonament w Legimi robi swoje), to uznałam, że jeszcze dam im szansę. Poza tym właśnie czekałam na Lubego w galerii, przejrzałam już wszystkie internety i nie miałam ochoty na chodzenie po sklepach, więc czytnik okazał się najlepszym wyjściem. Nie oczekując zbyt wiele zaczęłam czytać i… całkiem miło się zaskoczyłam! Zatem „Pojedynek w Araluenie” całkiem mnie wciągnęli i choć nie trafili do mnie tak dobrze, jak w zamierzchłych czasach gimnazjalnych, to jednak całkiem dobrze spełnili rolę odmóżdżacza. Tym razem znów przenosimy się w czasy średniowiecza, do Araluenu, gdzie jeden ze zdrajców chcących przejąć władzę, uwięził królową oraz jej ojca w najwyższej wieży. Uratować ich może tylko córka królowej i jednocześnie młoda zwiadowczyni – Maddie, która wyrusza szukać pomocy u skandyjskich przyjaciół.
Tak więc jest sporo akcji, która przez lekki styl bardzo wciąga i człowiek nawet nie zauważa, kiedy przewraca ostatnią stronę. Jednocześnie w przeciwieństwie do wielu znanych przeze mnie obyczajówek i książek na młodzieży, wszystko jest wyjaśnione w logiczny sposób, nie ma jakichś bezsensownych dramatów. Podsumowując – spodziewałam się lekkiego, ale dobrze napisanego odmóżdżacza i właśnie to dostałam. W sam raz na gorszy nastrój i zmęczenie.
NIKT NIE IDZIE, CZARNY HUMOR GINEKOLOGA I POWRÓT DO ŚREDNIOWIECZA – PODSUMOWANIE
Na dziś to już wszystko – czy jakaś książka wpadła Wam szczególnie w oko? I co teraz czytacie Wy – możecie mi coś polecić? Poza tym, czy jest tu ktoś , kto też czytał „Nikt nie idzie” i tak jak ja, ma mieszane uczucia? Dajcie znać!
Wpis zawiera linki afiliacyjne – oznaczone na zielono.
Zachęciłaś mnie do „Będzie bolało” i aż sobie ją dopisałam do mojej listy „to read” 😀 Może kiedyś się uda 😀
Ja obecnie czytam powieść Francine Rivers „Purpurowa nić” i choć nie mam za dużo czasu na czytanie to jak się dorwałam do niej w sobotę, tak w niedzielę byłam już prawie w połowie 😀 Polecam! 🙂
Polecam „Będzie bolało”! Natomiast o „Purpurowej nici” jeszcze nie słyszałam, muszę sobie przeczytać opis – a nuż mnie zainteresuje? W końcu skoro Ty się tak wciągnęłaś, to może na mnie zadziała podobnie 🙂
Nooo, jeśli lubisz dramaty obyczajowe to powinna Cię zainteresować 🙂
Będzie bolało zdecydowanie muszę dopisac do listy „do przeczytania”:D
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Polecam z całego serduszka! Trzymaj się ciepło! ♥