Problemy introwertyków to temat – rzeka, o którym można pisać i pisać. Brak zrozumienia przez społeczeństwo faktu, że nie chcesz wychodzić na imprezę i lubisz spędzać czas w domu, w samotności, nieumiejętność w small talki, szybkie rozładowywanie baterii w tłumie – to tylko niektóre z tych, o których chcę dziś trochę pomarudzić. W końcu zbliża się sesja i obrona, więc trzeba czymś zająć myśli, czyż nie?
PROBLEMY INTROWERTYKÓW
SMALL TALKI
Znasz ten niezręczny moment, gdy np. na czyimś weselu albo urodzinach spotykasz daleką rodzinę? I wypadałoby się odezwać i o czymś pokonwersować, ale totalnie nie masz pojęcia o czym? Albo gdy w autobusie spotykasz grupkę znajomych i też zamiast gapić się każdy w swój telefon wypadałoby zamienić parę słów? Ja też! Z kolei rozmowa 1:1 o przeczytanej książce, dyskusja o problemach kobiet na świecie i tym, czemu jedni mają szczęście, a inni niekoniecznie mogłaby trwać i trwać. Cóż – gadka – szmatka o pogodzie to zdecydowanie nie jest to, co tygryski lubią najbardziej. I tyle.
PRZEBYWANIE W TŁUMIE PRZEZ DŁUŻSZY CZAS SZYBKO MĘCZY
Typowy ekstrawertyk raczej dobrze czuje się w tłumie. Z kolei u introwertyka powoduje to wyczerpywanie się „baterii” i dużo szybsze zmęczenie, poczucie przebodźcowania itp. Po większej imprezie zazwyczaj potrzebujmy więcej czasu na regenerację i odpoczynek w samotności, wiec dawkujemy je sobie w mniejszej ilości. I jakby ktoś miał wątpliwości – to nie jest tak, że introwertycy nie lubią ludzi – w żadnym razie. Po prostu zbyt duża ich ilość w połączeniu np. z hałasem potrafi przytłoczyć i wtedy potrzebujemy chwili sam na sam, żeby na nowo mieć siły do interakcji społecznych.
I właśnie to, w połączeniem z byciem abstynentem (lampka szampana w Sylwestra się chyba nie liczy?) i brakiem cichego miejsca, odizolowanego od ludzi, sprawia, że „problemem” (o ile można to tak w ogóle nazwać) są też…
JUWENALIA DLA INTROWERTYKÓW?
Jestem studentką już trzeci rok, a mimo to jeszcze nigdy nie uczestniczyłam „świadomie” w Juwenaliach mojego wydziału. Piszę „świadomie”, bo zazwyczaj scenę stawia się na parkingu mojego akademika, więc chcąc nie chcąc i tak nie mogłam uciec od muzyki, która sprawiała, że okna w moim pokoju drżały. Cóż – zespoły mi po prostu nie podpasowały.
Za to z drugiej strony bardzo fajnie bawiłam się na Igrach (studenckim święcie innej uczelni), gdzie zaproszono np. Kazika i Happysad. Ba! Żałowałam strasznie, że nie mogłam wziąć udziału w ich plenerowym nocnym kinie i innych atrakcjach! Jednak tam miałam wybór – mogłam wybrać się tylko i wyłącznie na wybrany koncert, pobyć w tłumie tak długo, na ile pozwalają mi introwertyczne baterie, a potem naładować je w zaciszu. Mimo tego ludzie dalej dziwią się, że rzadko uczęszczam na tego typu atrakcje.
ŚWIAT KOCHA LUDZI PRZEBOJOWYCH
Oczywiście to nie jest tak, że introwertycy nie są przebojowi, o nie! Mogą być świetnymi liderami, przebojowymi ludźmi, zaangażowanymi w wiele projektów, których wszędzie jest pełno – nie zaprzeczam. Jednak przeważnie introwertyków będzie kosztowało to dużo więcej energii, niż ekstrawertyków. Praca, wolontariat, uczęszczanie na dodatkowe warsztaty, wieczorowy kurs tańca, impreza, całodniowa wycieczka do innego miasta – to wszystko „spakowane” w jednym tygodniu brzmi dla mnie jak koszmar. Założę się, że dla ekstrawertyków już niekoniecznie.
ZNAJOMOŚCI VS. PRACA
Wiele mówi się o tym, jak istotne dla zdobycia pracy są znajomości. I to nawet nie na zasadzie, że Twój znajomy jest szefem i da Ci pracę bez rekrutacji – tutaj chodzi o wiedzę. Jeden „ktoś” wie, że gdzieś się wkrótce zwolni miejsce, bo starszy pracownik przechodzi na emeryturę. Inny usłyszał, że będą poszukiwać ludzi z Twoimi kwalifikacjami i może Cię polecić. Z kolei znajomy znajomego pracuje w Twojej wymarzonej branży i może Ci podpowiedzieć jakie kursy i szkolenia warto zrobić.
Tak więc nie da się zaprzeczyć – znajomości zdecydowanie pomagają. Problem w tym, że przeważnie typowy introwertyk ma raczej mniej znajomych niż ekstrawertyk, co wymusza choćby szybsze rozładowywanie baterii przez interakcje społeczne i potrzeba większej ilości czasu w samotności. Preferowanie kontaktów 1:1 lub spotkań w małych grupach też sprawia, że tych ludzi poznaje się mniej.
ROZMOWA REKRUTACYJNA INTROWERTYKÓW
Zatrudnianie introwertyków nierzadko jest strzałem w dziesiątkę, bo dzięki swoim zdolnościom mogą przyczynić się do lepszego rozwoju firmy. Rozważne dobieranie słów, bycie dobrym słuchaczem, budowanie głębokich relacji – to wszystko może zapobiec zbędnym sporom, wprowadzić lepszą atmosferę itp. Jednak wpierw trzeba przejść przez rozmowę rekrutacyjną. To już chyba dla nie tylko dla introwertyków, lecz dla wszystkich małe piekło. W końcu w krótkiej rozmowie z nieznajomą osobą musisz zaprezentować siebie i swoje mocne strony jak najlepiej, jednocześnie będąc w środowisku, gdzie wszystko jest nowe. Do tego stresujesz się i masz świadomość, że od pierwszego wrażenia zależy czy będziesz miał za co opłacić rachunki w tym miesiącu.
CO Z TYM CV?
Poza tym zanim taki introwertyk wyląduje w ogóle na rozmowie rekrutacyjnej, to musi przekonać przyszłego pracodawcę swoim CV. Tymczasem w ogłoszeniach często wymaga się otwartości, „wysokich zdolności komunikacyjnych” i łatwego nawiązywania kontaktów z ludźmi, towarzyskości, szybkiego dostosowywania się, wielozadaniowości itp. No i co tu począć? Kłamać, że jesteś duszą towarzystwa?
MAM ZADZWONIĆ? A MOGĘ WYSŁAĆ SMS-A?
Wiem, wiem – generalizuję. Ale serio jeszcze nie poznałam introwertyka, który lubiłby dzwonić do obcych ludzi. I to nieważne czy do lekarza, czy po pizzę. Wszystko dlatego, że taki stereotypowy introwertyk, zanim coś powie, lubi sobie to przemyśleć, ułożyć w głowie. Tymczasem w przypadku rozmów telefonicznych nie ma takiej opcji, bo trzeba reagować szybko i od razu podejmować decyzje.
<To jest ta chwila, w której mówię wszystkim telemarketerom, że nie warto do mnie dzwonić. Bez chwili samotności na przemyślenie i tak nic nie kupię.>
PROBLEMY INTROWERTYKÓW – PODSUMOWANIE
Czytając ten wpis, wydawać by się mogło, że introwertyzm nie jest czymś fajnym. W końcu tyle tutaj mniejszych i większych problemów! „Czemu nie mogłem urodzić się ekstrawertykiem? Jak zmienić się w ekstrawertyka?” – mogliby zapytać niektórzy. Jednak wierzcie mi – bycie „intro” ma też mnóstwo zalet. W końcu jak mówią hasła na wlepkach Loesje – „Introwersja. Ekstra wersja mnie”. Ale o tym będzie już innym razem!
Oooooch tak! Z tym dzwonieniem to totalnie o mnie! Nie znoszę gadać przez tel, nawet ze znajomymi, a co dopiero w pracy. Zawszę wybieram wysłanie e-maila 😀
High five!
Jak jest możliwość e-maila to też chętnie korzystam, ale niestety rzadko tak się da… Dlatego wszelkie pizzerie i inne usługi, które da się zamówić mailem albo przez internety już na wstępie mają u mnie plusa 🙂
Chyba jednak należę do ekstrawertycznej części populacji, chociaż przebywanie w dużych skupiskach ludzkich równiez mnie męczy…
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy 🙂
Wiesz – wszyscy są potrzebni, zarówno intro jak i ekstrawertycy 🙂
Trzymaj się ciepło 🙂
A myślałam że jestem dziwna inną… Nie ja jestem introwertykiem
Dokładnie tak 🙂